I have not been in talking terms with myslef for a while and it´s good to be back. I could almost hear a pile of books beg to be read and right now Grochola´s "Upowaznienie do szczescia" is purring happily in my hand.
Ze wspomnień, które docierały do niej poprzez lata dorosłości, Ala zapamiętała jedno; sen o bestii pod łóżkiem.
Bestia miała tysiące ostrych zębów jak pirania i była zielona.
Trzymała ją w objeciach zielonkawych sił.
Nie mogła ani krzyknąć, ani się ruszyć. Nikt nie wiedział. A jej groziło. Podloga była jasna, wypastowane dębowe klepki odbijały w dzień światło słoneczne, a w nocy lampę.
Teraz lampa. I nogi kobiety. Czarne szpilki, wąskie kostki obleczone w pończochy. Na pończochach szew. Prościutki jak strzała aż do. Ale do nie było widać, tylko do kolan. Bestia dusiła ją mocniej i mocniej.
A kobieta szła jak gdyby nigdy nic. Szła, a srebrna taca błyszczała. Na pewno. Bo była srebrna. Bo dżwięczało w górze. I weszła na plamę. Srebro musiało odbijać lampę. Wszystko miało barwę, głos, oddech.
Tylko ona nie.
(Katarzyna Grochola, "Upoważnienie do szczęścia")
Sunday, 7 March 2010
Subscribe to:
Posts (Atom)